Rozdział III: W otchłani
- Kto to jest?
-Co ty gadasz, nikogo tu nie ma.
-Tam! Tam jest! Tam spadła!
Usłyszałam przytłumione,
zniekształcone głosy, a potem ciche kroki. Leżałam na plecach. Moje serce zaczęło
bić jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi, a ból głowy nasilał się. Miałam
ochotę jęknąć, krzyczeć, uciekać, ale nie dałam rady się ruszyć. Dźwięk kroków
słychać było coraz bliżej. Przyspieszył mi oddech. Powoli otworzyłam oczy by
zobaczyć ciemność. Zaczęłam gorączkowo mrugać. Gdy moje oczy trochę przyzwyczaiły
się do panującego wkoło mroku zaczęłam zauważać skały. Byłam w jakiejś jaskini.
Poruszyłam delikatnie głową, w oddali jarzyło się jakieś światło o mocno
czerwonym odcieniu. Zamknęłam znowu oczy, ból głowy się nasilił. Właśnie miałam
je znowu otworzyć, gdy zamarłam.
Poczułam na mojej szyi gorący
oddech, ktoś, a raczej coś ewidentnie mnie obwąchiwało.
-Żywa.
– odezwał się jeden z głosów, które wcześniej słyszałam
-Jeszcze żywa. He He He. – zaśmiał
się szyderczo drugi.
-Co z nią zrobimy? Zabijemy czy
najpierw się zabawimy?
-Póki to zostaje nam ją zabić, i tak
jest nieprzytomna.
-Chyba masz rację.
Moje
myśli zaczęły gorączkowo pędzić jak szalone. Co robić? Co robić? Powoli
otworzyłam oczy szczerze zdziwiona. Nade mną stało dwóch mężczyzn, a raczej
chłopaków, mieli góra 20 lat. Ich wygląd (byli całkiem przystojni) zupełnie nie
pasował do ich dziwnego głosu, tego miejsca i tego, że mnie przed chwila
obwąchiwali. Wyglądali raczej na modeli, którzy urwali się prosto z jakiejś
sesji, a nie na jakichś zbirów.
-Proszę proszę, szybko się Królewna
się obudziła. – zaszydził pierwszy.
-Widać, woli inne rzeczy niż śmierć –
odpowiedział drugi, po czym oboje zanieśli się głośnym śmiechem. Ciągle się
śmiejąc , zaczęli się nade mną pochylać.
-A co wam tu tak wesoło? – dobiegł nas
donośny głos z oddali. Mężczyźni wyprostowali się nagle. Poczułam
niewypowiedzianą wdzięczność dla nowo przybyłej osoby.
-Co tam chowacie? – mężczyzna zaczął
iść w naszą stronę.
-Znaleźliśmy ją tu przed chwilą i… -
przybyły mężczyzna ruchem ręki uciszył stojących przy mnie.
- Aryman, Loki - wracajcie już do
swojego zajęcia. Wydawało mi się, że mieliście podlać czarne róże?
-Ale Negarsanel…
-Nie! – powiedział głośno mężczyzna
o imieniu Negarsanel i spojrzał głęboko w ich oczy. – Powiedziałem wracajcie do
swojego zajęcia. – powtórzył głosem nie znoszącym sprzeciwu. A oni spuścili
głowy, ukłonili się i poszli. Z jednej strony byłam pod wrażeniem, ale z
drugiej okropnie się bałam. Negarsanel patrzył nieco znudzonym wzrokiem na
odchodzących Arymana i Lokiego, a gdy już zniknęli z widoku powoli odwrócił się
do mnie. Zadrżałam, chyba to wyczuł, bo uśmiechnął się delikatnie.
-A więc, kim jesteś ziemska
dziewczyno i jak się tu dostałaś?
-Ja… ja nie wiem – odpowiedziałam cichym, piskliwym i
drżącym głosem.
-Poczekaj, pomogę Ci. – złapał mnie pod
łokieć i pomógł usiąść. – hm… - zamyślił się przyglądając mi się – No dobrze. W
takim razie powiedz mi, jaka była ostatnia rzecz, jaką robiłaś zanim się tu
znalazłaś.
-Czy Negarsanel nie oznacza Książę
Piekła? – wypaliłam nagle. Chłopak zrobił zaskoczoną minę, a potem w jego
oczach pojawił się złowrogi czerwony blask. Zaczęłam żałować, że zadałam bezmyślnie
to pytanie. Jednak po chwili złość na jego twarzy została zastąpiona zwykłą
uprzejmością.
-Tak. – opowiedział nieufnie. – A skąd
ludzka dziewczyna ma takie informacje?
-Dużo czytam.
-Ach tak. – widać było wyraźnie, że się
rozluźnił. – Moje drugie imię to Negarsanel, a pierwsze to po prostu Nathaniel,
w skrócie Nate. Będzie prościej, gdy właśnie tak będziesz się do mnie zwracała.
– uśmiechnął się. – A Ty jak masz na imię?
-Samantha. Ale znajomi mówią
Sam albo Samie. – uśmiechnęłam się zmieszana. – gdzie jesteśmy?
-To jest teraz nieważne. –
odpowiedział szybko, po czym zaczął się we mnie wpatrywać, tak że się
zarumieniłam – Czy jesteś zwykłym człowiekiem? – zapytał ostrożnie.
-Yyy, no a kim mam być, kosmitą? –
zapytałam trochę niegrzecznie, ale po chwili dodałam – Tak, tak jestem zwykłym
człowiekiem.
-I
nie masz jeszcze 16 lat? – Nate drążył temat dalej.
-Za miesiąc będę miała – zrobiło mi
się słabo. Skąd on to wiedział?
-Ach tak. – Nate wpatrywał się we
mnie wciąż. Odwróciłam wzrok i znowu zobaczyłam ten czerwony blask w oddali.
Wytężyłam wzrok. To były jakieś kamienie. Jakby rubiny, tylko miała głębszy,
żywszy kolor. Kolor krwi. W dodatku świeciły czerwonawą poświatą. Było ich tam
całe mnóstwo.
-Kamienie. – powiedziałam, a moje
słowa przecięły ciszę między nami.
-Tak, widzisz jesteśmy w takiej
jakby… dużej jaskini. Pełno tu kamieni – odparł bez namysłu chłopak.
-Nie, nie – pokręciłam głową. – Czerwone,
świecące kamienie. O tam! Pokazałam palcem na złogi intrygujących kamieni.
-Widzisz je? – chłopak nie krył tym
razem zdziwienia. – Kim Ty jesteś!? – zagrzmiał – zobaczyłam znowu w jego
oczach złowrogi, czerwony blask. Spuściłam głowę, miałam ochotę się rozpłakać.
Byłam w nieznanym miejscu, daleko od domu, nie wiedziałam jak się tu dostałam,
poza tym bolała mnie głowa, i jeszcze był tu obok mnie nieziemsko przystojny
chłopak o piekielnym imieniu, w którego spojrzeniu kryła się ciemność i zło.
- Spokojnie – wyciągnął do mnie
rękę, ale zawahał się w pół drogi.
-Panie!? - prawie podskoczyłam na dźwięk jakiegoś
nowego głosu. Nate się zawahał patrząc na mnie.
-Ciiii, to tylko strażnik –
wyszeptał kładąc szybko mi dłoń na ustach, żebym nie krzyczała i wskazał ręką,
abym się schowała za dużym głazem. Posłusznie to zrobiłam.
-Co się stało Fulerielu? – odezwał się
głośno.
-Ojciec Cię szuka. Zaraz będzie
kolacja.
-Już idę. – powiedział Nate. Ale
strażnik wciąż nie odchodził. – Coś jeszcze? – zapytał Nathaniel
-Loki coś mówił, że jest tu
dziewczyna? – zapytał niepewnie Fuleriel.
-Tak. Była.
-Naprawdę? Śmiertelniczka? – ożywił się
strażnik.
-Chyba
śmiertelniczka. Podczas snu wysłała tu swoją projekcję astralną. Ale już jej
nie ma.
-Ahh.
No szkoda.
-Tak
istotnie. A teraz jak możesz, opuść mnie już, i zawiadom mojego ojca, że
niedługo dołączę do was.
-Dobrze Panie. – strażnik ukłonił
się nisko i odszedł.
Nathaniel odwrócił się do mnie. Ale
w tej chwili zaczęłam słyszeć szepty „Samantho Alice wróć do mnie. Już dość tej
podróży” i poczułam zapach palonych ziół. A potem zdążyłam tylko na krótko złapać spojrzenie chłopaka, by po chwili
znowu pochłonęła mnie ciemność.
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńKról piekła ha? Interesujące :)